Cześć!
Miałam zacząć swoje blogowanie od recenzji
Mascary Volume Blast, ale nastąpiła mała zmiana planów. Dlatego dziś będzie o
tym, za co najbardziej lubię Oriflame. Chodzi tu mianowicie o moje kremy do
rąk, na punkcie których mam trochę bzika, kolokwialnie mówiąc.
Na zdjęciu w kolejności zużycia. Czekoladowy
stoi w miejscu, gdzie najczęściej go używam, więc jest już na wykończeniu. Fairy
City Lights jest moją najnowszą kremową zdobyczą i noszę go w torebce, stąd
małe zużycie.
Co mogę o nich powiedzieć? Bardzo dobrze
nawilżają dłonie, szybko się wchłaniają, są niesamowicie wydajne (ilość
wielkości małego ziarnka groszku wystarczy na posmarowanie obu dłoni) i
przecudnie pachną. Czekoladowy zapach jest bardzo naturalny, nie czuć go taką
sztucznością. Fairy City Lights pochodzi z edycji Bożonarodzeniowej i ma w
sobie drobniutkie złote drobinki, które subtelnie rozświetlają dłonie. Aimi
Mystic Caress Ma bardzo delikatny, orientalny zapach. Zdecydowanie mój
ulubieniec. Dokupiłam sobie też mgiełkę do ciała o tym samym zapachu. Poza tym był to
mój pierwszy produkt, który zamówiłam po dołączeniu do Oriflame. Może stąd
sentyment.
Chciałam pokazać drobinki w kremie Fairy City
Lights, ale aparat odmawia współpracy.
Ceny wahają się zależnie od promocji od 5,90
zł do 8,90 zł. Moim zdaniem nie jest to dużo za tak dobry jakościowo produkt.
Linki do kremów:
P.S. Warto zwrócić uwagę na promocję tego ostatniego. Tylko do poniedziałku kosztuje on 5,90 zł.
miałam kiedyś krem do rąk z Oriflame z serii Naturals czy jakoś tak :) świetny był!! i zapach miał taki rześki :))
OdpowiedzUsuń